WOJNA SPRAWIEDLIWA JAKO NARZĘDZIE POLITYKI PAŃSTWOWEJ
U schyłku średniowiecza coraz wyraźniej rysują się tendencje, które na kilka wieków miały zdominować europejskie myślenie o wojnie i polityce. Na przełomie epok, u progu nowożytności coraz mocniej podkreśla się rolę monarchii narodowej i suwerennej. W myśl hasła rex imperator in regno suo król zyskuje pozycję, gdzie jedną z jego niezawisłych prerogatyw, iura maiestatis, ma być prawo do prowadzenia wojen. W tym kontekście warto podkreślić znaczenie dzieła Dantego De monarchia, w którym autor pragnie podtrzymania tradycji uniwersalistycznych. Państwo uniwersalne, uosabiające żywotną cywilizację, pożądany przez Dantego organizm polityczny, jest osadzone w świecie pokoju. Tylko potężny władca – cesarz – wszystko posiadając i niczego już nie pożądając, potrafi skutecznie okiełznać skłonności człowieka do wojen i anarchii [30]
Równocześnie pojawiało się coraz więcej opracowań dotyczących problematyki wojny sprawiedliwej, a więc takiej, którą mógł bez skrupułów prowadzić monarcha pragnący uchodzić za władcę chrześcijańskiego. Wychodząc od najlepszych zasad wojny sprawiedliwej można było jednak przy odrobinie polemicznej wprawy usprawiedliwić dowolną wojnę agresywną. Wszystko bowiem zależało od interpretacji poszczególnych faktów. Nie poddawano w wątpliwość, że wojna sprawiedliwa to walka z niesprawiedliwością. Problem polegał na bezstronnym określeniu, po której stronie konfliktu ta sprawiedliwość występuje.
Klasyczna doktryna wojny sprawiedliwej została wzbogacona przez Rajmunda z Penjafort, który wymienił pięć warunków niezbędnych do jej prowadzenia. „Zauważ, że pięć punktów jest wymaganych, by wojna była sprawiedliwa, a mianowicie: osoba, cel, przyczyna, duch i władza. Osoba: niechaj będzie to osoba świecka, której dozwolony jest rozlew krwi, a nie osoba duchowna, której jest to zakazane poza przypadkiem nieuniknionej konieczności. Cel: niechaj to będzie dla odzyskania dóbr albo obrony ojczyzny. Przyczyna: niechaj to będzie z konieczności, aby przez walkę doprowadzić do pokoju. Duch: niechaj wojna nie będzie prowadzona z nienawiści albo zemsty. (…) Jeśli któregoś z tych punktów brakuje, niechaj wojna będzie nazwana niesprawiedliwą”. [31]
Pod koniec XIV wieku benedyktyn Honoriusz Bonet w swoim Drzewie bitew, próbuje ustalić coś w rodzaju międzynarodowego kodeksu prawa wojennego. Kładzie nacisk na poszanowanie dóbr osób nie biorących bezpośrednio udziału w walkach.[32] Natomiast św. Antonin, arcybiskup Florencji, wprowadza w swojej Sumie teologicznej niezwykle istotne pojęcie proporcjonalności: wojna, bez względu na stojące za nią motywy, prowadzi do spustoszeń, dlatego zanim się do niej przystąpi, należy zastanowić się, czy spustoszenia nie przewyższą szkód, na jakie narazimy się, nie przystępując do niej. Co więcej, ten władca, który prowadzi wojnę niesprawiedliwą, winien naprawić wszystkie szkody, jakich doznali jego poddani, którzy poszli za nim nie dobrowolnie, lecz pod przymusem. [33]
U schyłku średniowiecza coraz wyraźniej widać, że ambicje poszczególnych władców biorą górę nad wypracowanymi przez teologów schematami. Podczas wojny stuletniej poszczególni władcy troszczyli się o to, by przedstawić swoją sprawę jako przykład wojny sprawiedliwej, pragnąc zachować spokój sumienia i przychylność opinii publicznej. We Francji, gdzie następuje ewolucja w kierunku monarchii absolutnej, dochodzi po raz pierwszy do sformułowania praktycznej zasady charakteryzującej w późniejszych wiekach zsekularyzowane monarchie: wojna jest sprawiedliwa, ponieważ jest prowadzona przez króla. Wraz z pojawieniem się monarchii absolutnej, w swojej spłyconej formie prawo do wojny sprawiedliwej bywa sprowadzane do prawa silniejszego. Władcy nadużywali często teorii wojny sprawiedliwej, wskutek czego nie toczyli ani jednej wojny, którą sami lub z pomocą najemnych intelektualistów nie określaliby mianem wojny o pokój i sprawiedliwość.
Nie znaczy to jednak, że zarzucono teoretyczną refleksję nad wojną sprawiedliwą. W XVI wieku centrum myśli chrześcijańskiej stała się Hiszpania. Uniwersytet w Salamance ceniony jest dzisiaj szczególnie za wkład w narodziny nowoczesnych nauk ekonomicznych. Aktem szczególnej odwagi politycznej wykładowców tego uniwersytetu było wydane w 1520 r. oświadczenie, w którym stwierdzono, że hiszpański podbój Ameryki Środkowej był pogwałceniem prawa natury i wojną niesprawiedliwą[34]. Związany z tym uniwersytetem dominikanin Francisco de Vittoria pozostawił po sobie poświęconą w całości prawu do wojny rozprawę De jure belli (1540 r.). Według niego jedyną przyczyną prowadzenia wojny sprawiedliwej może być pogwałcenie jakiegoś prawa, co wyklucza wojny ze względów prestiżowych („ku chwale księcia”), wojny imperialne („w celu powiększenia imperium”) oraz religijne („z powodu różnic religijnych”). Aby być całkowicie przekonanym o słuszności sprawy, książę powinien zasięgnąć opinii „ludzi mądrych” oraz wysłuchać argumentów przeciwnika.[35] Jeżeli prawa obu stron są jednakowe, nie należy wszczynać wojny.
O wojnie sprawiedliwej należy mówić w kontekście całej ludzkości – a zatem jej zasady trzeba stosować również do wojen z niewiernymi. By ograniczyć lub uniknąć wojen w przyszłości, wskazane byłoby powołanie instytucji arbitrażowych. Wojna sprawiedliwa po obu stronach jest możliwa wyłącznie w przypadku „nieprzezwyciężonej niewiedzy” – kiedy napadnięty naprawdę nie wie, czym zawinił. W praktyce taka sytuacja jest wyjątkowa. Absurdalne i zbrodnicze jest wszczynanie wojny, choćby ze słusznych powodów, jeśli praktycznie nie istnieje najmniejsza szansa na zwycięstwo.
F. de Vittoria popiera ideę wojny w obronie wartości i godności człowieka: „Jeżeli rozważymy cele i wspólne dobro rodzaju ludzkiego, zobaczymy że nie tylko świat nie mógłby żyć w szczęściu, lecz znalazłby się w jak najgorszej sytuacji, gdyby wszyscy tyrani, złodzieje i grabieżcy mogli swobodnie dopuszczać się czynów niesprawiedliwych i uciskać ludzi zacnych i niewinnych”.[36] Władca powinien zatem interweniować w państwach ościennych, gdyby dochodziło tam do aktów urągających podstawowym prawom ludzkim. Autor przyznaje prawo do etycznej oceny wojny nie tylko władcy, lecz i poddanym. Poddani mają obowiązek dowiedzieć się, czy wojna, w którą wciąga ich władca, jest sprawiedliwa. Oczywiście nie każdy posiada odpowiednią wiedzę i doświadczenie, by właściwie ocenić okoliczności: „Poddani maluczcy, którzy nie są dopuszczeni do rady księcia czy państwa i których głosu nikt nie bierze pod uwagę, nie muszą badać przyczyn wojny, lecz mogą walczyć, darząc zaufaniem swych zwierzchników”.[37] Nie podlega jednak wątpliwości, że jeśli w swoim sumieniu poddany uzna wojnę za jawnie niesprawiedliwą, powinien odmówić udziału w walce. „Jeśli poddani są pewni w swym sumieniu tego, że wojna jest niesprawiedliwa, nie mogą wziąć w niej udziału, i to niezależnie od tego, czy mylą się, czy nie. To oczywiste, >>wszystko bowiem, co czyni się niezgodnie z przekonaniem, jest grzechem<< (Rz 14,23)”.[38] Zasada tu wyłożona potwierdza wyższość sumienia jednostki nad obowiązkiem posłuszeństwa.
De Vittoria systematyzuje również postępowanie wobec wroga w trakcie kampanii, czyli prawo wojenne. Według niego prowadzący wojnę sprawiedliwą ma prawo odebrać dobra zagarnięte oraz domagać się reparacji i odszkodowań. Jeśli to możliwe, nie należy zabijać niewinnych, kobiet i dzieci, nawet w czasie wojny przeciwko Turkom. F. de Vittoria jest jednak realistą, dlatego zauważa, że „akcydentalnie jest czasem dozwolone nawet świadome zabicie niewinnych. Przykład: w czasie wojny sprawiedliwej oblega się miasto albo twierdzę, gdzie przebywa znaczna liczba niewinnych, a nie można użyć machin do miotania pocisków albo wzniecić pożaru budynków nie powodując śmierci zarówno niewinnych, jak i winnych”.[39] Jest dopuszczalne skazywanie na śmierć jeńców i zakładników – jeśli ich wina została udowodniona, jednak niewinnych jeńców nie należy zabijać ani zmieniać w niewolników. Dopuszczenie do plądrowania miasta jest bez wątpienia, poza przypadkami absolutnie koniecznymi, niegodziwością.
Przyglądając się ewolucji poglądów na konflikt zbrojny w XVI w., warto zwrócić uwagę na twórczość jednego z najbardziej cenionych polskich pisarzy politycznych epoki – Andrzeja Frycza Modrzewskiego. Jego najważniejsze dzieło, De republica emendanda, zawiera księgę w całości poświęconą wojnie. Opierając się na doktrynie wojny „słusznej” Frycz Modrzewski sięga do najważniejszych teoretyków tej dziedziny – Rajmunda z Penjafort (1240 r.), Wilhelma z Rennes (1250 r.), św. Tomasza z Akwinu, a także współczesnych mu specjalistów od „praw wojny” – dominikanina F. de Vittorii oraz Baltazara Ayala. Nie wszyscy wiedzą, że twórczość Frycza Modrzewskiego inspirowała Grocjusza, autor słynnego De iure belli ac pacis. Zdrowy rozsądek nakazuje odrzucić autorowi O poprawie Rzeczypospolitej dążenie do pokoju za wszelką cenę. Czytamy: „Naród polski nie jest skory do wojen, lecz Polacy zawsze gotowi są podjąć walkę w obronie własnej i sprzymierzeńców”[40]. Co ciekawe, Frycz Modrzewski ma również nieco idealistyczne, właściwe zapewne epoce renesansu podejście do natury ludzkiej: „Kiedy jeszcze panowały dobre obyczaje, nie było żadnych wojen między ludźmi”. Celem nadrzędnym w ładzie międzynarodowym ma być pokój „stateczny i trwały”, bez żadnej ukrytej możliwości wybuchu konfliktu ani potencjalnego zarzewia wojny. „Trzeba się starać o pokój, który byłby wolny od wszelkiej zdrady”[41]. W tym miejscu docieramy do sedna. Modrzewski zaleca: „Tym, których wierność i przyjaźń jest nam podejrzana, nie dać żadnej możliwości przygotowania napadu! Im dłużej będzie trwał stan pozornego pokoju, tym nieprzyjaciel potężniejszy, tym trudniej go w razie wybuchu wojny pokonać”[42]. Reprezentujący już nowoczesny sposób myślenia o polityce zagranicznej państwa, Modrzewski dopuszcza, a w niektórych przypadkach zaleca prowadzenie wojny prewencyjnej. Co więcej, opowiadając się przeciwko wojnie Rzeczypospolitej z Turcją deklaruje się jako przeciwnik „wojny cywilizacyjnej”, i staje tym samym w opozycji do znanych wówczas polskich autorów, jak Warszewicki, Orzechowski, Wereszczycki. „Wojnę prowadzić się powinno dla pomszczenia krzywd, które inaczej naprawić się nie dają”[43] – konstatacja ta podkreśla ostateczność wojny i prymat rozwiązań pokojowych. W idealnej rzeczywistości geopolitycznej Frycza istnieje naturalny porządek etyczny również w sferze stosunków międzynarodowych. Strona prowadząca wojnę sprawiedliwą może być pewna zwycięstwa.
W burzliwej rzeczywistości siedemnastego wieku, epoce wojen religijnych i nowatorskich prądów myślowych, koncepcje praw wojennych przechodzą dalszą ewolucję. Należy wspomnieć tutaj o Hugonie Grocjuszu, holenderskim protestancie, uznawanym za ojca prawa międzynarodowego. Nie sposób nie zauważyć u Grocjusza wpływów myśli Cycerona. Można śmiało powiedzieć, że wnioski Holendra wpisują się w długą tradycję refleksji o ładzie międzynarodowym, ale równocześnie w swoim dziele De iure belli ac pacis (1625) przeprowadza on całkowitą sekularyzację wypracowanej przez teologów koncepcji wojny sprawiedliwej. Średniowieczny ład odchodzi w przeszłość, średniowieczna harmonia, symbolika gotyckich katedr (jak wyraziłby się Oswald Spengler) i rozległych przestrzeni zostają zasnute przez dym konfliktów zbrojnych i rozterek ludzkiego sumienia. Wojna trzydziestoletnia rzeczywistość europejską przenosi na nowy poziom okrucieństwa. Równocześnie następuje sekularyzacja nauki, stąd dążenia Grocjusza do uściślenia i dostosowania koncepcji sprawiedliwej wojny do jego epoki. Grocjusz pragnie zaostrzyć kryteria sprawiedliwości, zakładając że niebezpieczeństwo, przeciw któremu jest prowadzona wojna winno zagrażać państwu już i teraz, a siła użyta do obrony winna być adekwatna do skali niebezpieczeństwa.
Grocjusz miał jasny pogląd na okoliczności konieczne, by uznać wojnę za sprawiedliwą. Po pierwsze – zagrożenie konfliktem powinno być natychmiastowe, po wtóre - siły użyte do walki winny być adekwatne do jej celów obronnych i proporcjonalne do istniejącego zagrożenia.[44] Grocjusz dowodzi, iż idea wojny sprawiedliwej jest koncepcją odwiecznie istniejącą w „prawie narodów”, za którym podążają wszystkie cywilizowane nacje. Warto zauważyć, że według Grocjusza przedstawiona koncepcja nie wymaga weryfikowania żadnego z istniejących systemów prawodawczych narodów Europy, ani też rewidowania ich zwyczajów. Zdaniem Grocjusza wojna nie może być sprawiedliwa jednocześnie po obu stronach.
By pozostać w zgodzie z chronologią, warto zwrócić uwagę na klasyka myśli politycznej XVIII wieku. Wybitny francuski obserwator społeczeństw i życia ludzkiego Charles Louis Montesquieu zasłynął w połowie stulecia swym fundamentalnym dziełem O duchu praw. W tej obszernej analizie wad i zalet systemów politycznych znalazło się również kilka myśli na interesujący nas temat. Warto zauważyć, iż Monteskiusz swoje wnioski opiera często na doświadczeniach, zebranych podczas licznych podróży po Europie. „Życie państw jest jak życie ludzi”[45]– czytamy w księdze dziesiątej noszącej tytuł O prawach w ich stosunku do siły zaczepnej. Skoro człowiek ma prawo zabijać dla naturalnej obrony, to naród ma prawo prowadzić wojnę dla własnego ocalenia. Fundamentalna różnica według Monteskiusza tkwi w tym, że jednostki ludzkie nie muszą posuwać się do zaczepki, gdyż wystarczy im osąd trybunałów. Wobec państw dopuszcza Monteskiusz sytuację, w której prawo naturalnej obrony pociąga za sobą konieczność wyprzedzającego ataku, „Kiedy naród widzi, że dłuższy pokój dałby drugiemu narodowi możność zniweczenia go i że atak jest w danej chwili jedynym sposobem zapobieżenia tej klęsce”[46].
____________________________________________________________________________________________________________________
[31] J. Minos, Kościół i wojna…. s. 171.
[32] Ibidem, s. 172.
[33] Ibidem, s. 173.
[34] M. Walzer, Spór o wojnę, Warszawa 2006, s. 19
[35] J. Minos, Kościół i wojna…, s. 213.
[36] Ibidem, s. 214.
[37] Ibidem, s. 215.
[38] Ibidem, s. 215.
[39] Ibidem s. 216.
[40] W. Voise : Andrzej Frycz Modrzewski 1503-1972, Wrocław 1975 s. 106-110.
[41] A.Frycz Modrzewski, O wojnie, [w:] idem, Dzieła wszystkie, t. I, Warszawa 1953-1960, s. 305.
[42] W. Voise : Andrzej Frycz Modrzewski 1503-1972, Wrocław 1975 s. 111-113.
[43] A.Frycz Modrzewski, O wojnie…, s. 308.
[44] M. E. DeForrest, Just war theory and the recent US Air Strikes against Iraq,… .
[45] Monteskiusz – O duchu praw, Warszawa 2002, s.152.
[46] Ibidem, s. 152.